16 lipca 1934 roku wielka powódź nawiedziła powiat rzeszowski
W połowie lipca 1934 roku ówczesną Małopolskę środkową nawiedziły potężne ulewy i nawałnice. Na Podhalu gwałtownie wystąpiły tamtejsze rzeki i potoki, bardzo szybko powódź rozprzestrzeniła się na sąsiednie tereny.
16 lipca woda zaczęła zalewać tereny powiatu rzeszowskiego. Jeszcze tego samego dnia doszło do pierwszej tragedii. W podrzeszowskiej wówczas Białej w nurtach rozszalałego Strugu zginęli żołnierze 17 pułku piechoty biorący udział w akcji ratowniczej: Franciszek Grzywa i Israel Faller. Przed śmiercią zdołali uratować trzy rodziny (15 osób). Zwłoki żołnierzy znaleziono po kilku dniach.
17 lipca kulminacyjna fala powodziowa dotarła do Rzeszowa. „Gazeta Rzeszowska” pisała:
– Rozluźniły się upusty niebieskie – potworne rozszerzenie naczyń. Deszcz lał kilka dni i nocy – bez przerwy – strumieniami. Wody wyszły z brzegów tak dalece, że czegoś podobnego najstarsi ludzie w Rzeszowie nie pamiętają. Woda na Wisłoku podniosła się ponad zwykły poziom o 7,30 metrów. W domach zbudowanych w ulicach nadrzecznych woda wkroczyła nie tylko do suteryn i piwnic – ale do mieszkań, które musiano szybko ewakuować. Niektóre domy położone na pagórkach sterczały jak wyspy pośrodku rozhukanych wód.
Powódź spowodowała ogromne zniszczenia, tym bardziej bolesne, że katastrofa nastąpiła w okresie przedżniwnym. Szacowano, że z 80 tysięcy hektarów ziemi uprawnej w powiecie rzeszowskim kataklizm dotknął aż 53 tysięcy hektarów, z czego 10 tys. uległo całkowitemu zniszczeniu. Straty w uprawach wyniosły 1,5 miliona ówczesnych złotych, na kolejne 2,5 miliona oszacowano szkody w inwentarzu żywym i martwym, zniszczonych drogach i mostach. 860 rodzin (4500 osób, w tym 1850 dzieci) pozostało bez dachu nad głową i środków do życia.
W całej Polsce straty spowodowane przez powódź z 1934 roku szacowano na około 60 milionów złotych. Obecnie przyjmuje się, że zginęło wówczas co najmniej 55 osób (prasa międzywojenna podawała dwukrotnie większą liczbę ofiar).